| Grzeczność językowa | 2010-02-05 |
| Chciałabym się dowiedzieć, czy pisząc do wykładowców wyższych uczelni, bezwzględnie należy stosować formy typu Szanowna Pani Doktor (czy dozwolone jest np. Dzień dobry pani Doktor) oraz Z poważaniem. Moje pytanie wynika stąd, że z niektórymi wykładowcami studenci mają bardzo serdeczne relacje i często mejle wykładowców są mało oficjalne. Czy jeśli więc wykładowca napisze swojego mejla w ciepłym tonie, kończąc go formułą pozdrawiam, student może również odpisać pozdrawiam, czy mimo wszystko lepszy jest zwrot z poważaniem? | |
| Na pytanie o problem, o którym Pani pisze, nie ma jednoznacznej odpowiedzi. A wynika to z kilku przyczyn. 1. Mail to forma stosunkowo nowa, która wykształciła się niedawno. Występuje w korespondencji za pośrednictwem Internetu, która łączy elementy wypowiedzi pisanej i wypowiedzi mówionej (bardziej swobodnej). Nie ma jeszcze w pełni ukształtowanej postaci formalnej – w przeciwieństwie do listu, z którym jest genetycznie związany, a który ma wielowiekową tradycję i utrwaloną strukturę. Tradycyjny list wymagałby więc w określonych przez Panią relacjach użycia form: Szanowna Pani Doktor (na początku) i Z poważaniem // Z wyrazami szacunku itp. (w zakończeniu). Mail, funkcjonujący w ramach wyznaczonych netykietą, czyli etykietą w sieci, w której obowiązuje egalitaryzm i demokracja, nie jest tak restrykcyjny, pozwala na większą swobodę, większą bezpośredniość. 2. W dzisiejszych realiach kulturowych Polski funkcjonują dwa modele grzeczności: tradycyjny, opierający się na takich zasadach jak m.in. poszanowanie odbiorcy i pomniejszanie własnej osoby, na hierarchicznym modelu interakcji (odbiorca jest ważniejszy), oraz kształtujący się model grzeczności uproszczonej, swobodniejszej, bardziej demokratycznej, stosowany głównie przez ludzi młodych, nie zawsze akceptowany przez dorosłych, wychowanych w modelu tradycyjnym. Współistnienie dwóch modeli nie zawsze jest harmonijne, nie zawsze przebiega bezkonfliktowo. Warto też pamiętać o tym, że dorośli „od zawsze” mają tendencję do krytykowania młodzieży: o tempora, o mores, zob. też np. chór starców z „Odprawy posłów greckich” Jana Kochanowskiego. Pisząc maila do wykładowcy, należy każdorazowo podjąć ważną decyzję co do stosowanych w nim form grzecznościowych. Jeśli jest to pierwszy list elektroniczny, warto raczej zastosować zasady pisania listu tradycyjnego. Warto też zwracać uwagę na to, jak wykładowca odpowiada, czy jest to odpowiedź oficjalna, czy też swobodniejsza, mniej formalna. I dostosować stylistykę oraz formy grzecznościowe do tego, jak pisze wykładowca, pamiętając wszakże, że on ma większą swobodę wyboru – z racji bycia wykładowcą. Zachęcam Panią do przeczytania artykułu: Marty Dąbrowskiej, 2006: „(Nie)grzeczność w mediach elektronicznych”. „Biuletyn PTJ” LXII, który pokazuje, jak mogą być odbierane przez wykładowcę formy grzeczności uproszczonej stosowanej przez studentów. Małgorzata Kita | |
| Grzeczność językowa | 2008-07-11 |
| Czy student, którego jestem promotorem, czy też ten, który ma ze mną zajęcia, może się zwracać do mnie panie Marku. Wydaje mi się, że nie, ale nie wiem, czy to nie świadczy o moim nienadążaniu za trendami. Kiedy tego typu zwrot jest w porządku a kiedy nie? | |
| Szanowny Panie, odpowiadając wprost na Pana pytanie, stwierdzam: student NIGDY nie ma prawa w ten sposób zwrócić się do swego promotora czy prowadzącego zajęcia. Jedną z najważniejszych zasad właściwej komunikacji jest dostosowanie środków językowych do roli społecznej, jaką aktualnie pełnimy. Współczesna rzeczywistość sprawia w tym zakresie wiele kłopotów. Zapanowała bowiem moda na swobodę wypowiedzi, młodzieżowy luz i bezpośredniość w każdej sytuacji. Najczęściej przemiany w zachowaniach grzecznościowych da się wpisać w porządek demokratyzacji, czasem mocniej – pauperyzacji, a czasem najmocniej – schamienia. Oznacza to przede wszystkim swoistą erozję dotychczasowych kanonów. Wyraźne jest ścieranie się dwu wzorców komunikacyjnych, w tym grzecznościowych: – awans potoczności: układy komunikacyjne prywatne przenoszone na wszystkie typy relacji; znoszenie wzorca etykiety z pochodzenia elitarnej na rzecz tej z pochodzenia ludowej; – wpływ wzorów obcych; głównie amerykańskich. Przykładowe formuły adresatywne panie Marku, pani Aldono kierowane do prowadzących zajęcia uniwersyteckie ilustrują dobrze dokonujące się współcześnie przemiany modelu grzeczności. Funkcjonujemy na styku dwu kultur grzecznościowych – tej pełnej respektu wobec odbiorcy (tradycja polska) i tej nowej partnerskiej z poszanowaniem obu partnerów dialogu (także i siebie zatem) aż po poniżenie partnera dialogu. Takie grzecznościowe zachowania młodych oczywiście odbieramy jako nonszalancję – która wprawdzie zwykle nie przerywa procesu interakcji, ale jakże mocno ją modyfikuje: wywołuje rezerwę, zjeża, ostatecznie wywołuje naszą (nauczycieli) niepewność. Ktoś jednak musi młodych uczyć polskiej grzeczności. Choć to ludzie dorośli, musimy wziąć na siebie rolę wychowawcy i nie pozwolić na takie łamanie norm społecznych relacji. Niekwestionowanie zasad konwersacyjnych tak realizowanych prowadzi do utwierdzenia się nadawcy w ich słuszności; kwestionowanie ich wprowadza go – w najlepszym razie – w stan niepewności lingwistycznej. Często jednak to odbiorca komunikatu (nauczyciel akademicki o powinności także wychowawcy?) musi się tłumaczyć, że np. obowiązująca w społeczności akademickiej formuła adresatywna pani doktor, pani profesor nie jest przejawem dziwacznej próżności czy tytułomanii; że jest grzecznościowo transparentna w porównaniu z częstszą (niepoprawną notabene) !proszę panią. Aldona Skudrzyk | |
| Grzeczność językowa | 2008-06-28 |
| Chciałabym zapytać, w jakich sytuacjach używa się swojego tytułu naukowego (np. doktora). Czy każdy podpis na dokumentach powinien być poprzedzony odpowiednim tytułem? | |
| Podpis złożony jest z imienia i nazwiska, wyłącznie. Tytuł naukowy jest oczywiście ważny w obiegu formalnym, zawodowym. Nie jest on jednak składową podpisu - podpisujemy się pod wydrukowanym już jako całość „zestawie”: tytuł naukowy + imię + nazwisko. Aldona Skudrzyk | |
| Grzeczność językowa | 2008-02-07 |
| Czy zwrócenie się do kogoś zwrotem pani Izo to mówienie do tej osoby na ty? Czy ta często spotykana forma (Pan(i) + imię) jest poprawna? Dlaczego? Skąd bierze się niechęć niektórych autorytetów do tej formy, np. tutaj: http://poradnia.polonistyka.uj.edu.pl/?modul=16)? | |
| Oczywiście, że zwracanie się do rozmówcy z użyciem formy Pani + imię (w postaci oficjalnej lub zdrobnienie) oraz czasownikowych form trzecioosobowych nie oznacza „tykania”, czyli mówienia „na ty”. Możliwy jest także inny wariant tej formy adresatywnej: samo imię + formy czasownikowe 3. osoba liczby pojedynczej, czyli np. Izo, czy może Pani coś dla mnie zrobić? Żadna z tych dwóch form zwracania się do drugiego nie jest tożsama z użyciem imienia lub zaimka osobowego w połączeniu z czasownikiem w 2. osobie l.poj. W polszczyźnie istnieją dwie zasadnicze formy zwracania się do siebie: mówiąc po prostu, albo „na Pan // Pani”, albo „na ty”. Formą neutralną i oficjalną jest używanie Pan // Pani + 3. os. l.poj., oraz Państwo + 3.os.l.mn. Formą nieoficjalną jest imię // ty + czasownik w 2.os. l.poj. Możliwa jest zmiana form adresatywnych z oficjalnych na nieoficjalne, rzadko zdarza się sytuacja odwrotna. Między tymi biegunami mieści się forma pośrednia, czyli Pani Izo. Taka forma (Pan / Pani + imię) być używana symetrycznie, przez obu rozmówców, na ogół za zgodą obu stron. Może też być używana przez jedną stronę, tzn. przez osobę, która jest starsza lub stoi wyżej w hierarchii społecznej czy zawodowej, wobec osoby młodszej, zajmującej niższą pozycję hierarchiczną. I taka sytuacja może wywoływać dyskomfort u tej właśnie osoby, która – z racji swoich właściwości socjolingwistycznych – musi // powinna stosować formy czysto oficjalne (np. proszę pani // pani dyrektor itp.). Być może z tego powodu warto ostrożnie posługiwać się formą Pani Izo, by nie wyrażać formą adresatywną nierównego statusu partnerów. Ale w tej formie nie ma poufałości, paternalizmu, poczucia wyższości. Potrzebna jest wrażliwość obu stron interakcji na zachowanie drugiego. Osoba, która używa zwrotu Pani Izo (zakładam, że nie jest to sytuacja symetryczna), powinna obserwować reakcję adresatki. Pani Iza z kolei powinna zastanowić się, czy ta forma wyrażą życzliwość i sympatię, czy też wyraża tylko asymetrię statusu (lub obie równocześnie). Trudno byłoby powiedzieć, że autorytety (językoznawcy) wyrażają wobec tej formy adresatywnej niechęć, choć prof. Małgorzata Marcjanik zaleca posługiwać się nią ostrożnie. Za tą ostrożnością przemawiają względy, które umieściłabym w kategoriach politycznej poprawności – tak postępować, by żadna ze stron interakcji nie czuła się dyskryminowana ze względu na wiek czy status. Niechęć językoznawców wywołuje czasem stosunkowo nowa sytuacja, która mieści się w „grzeczności handlowej”, kiedy pracownik banku, akwizytor ubezpieczeniowy itp. zwraca się tak do klienta, bez względu na parametry socjolingwistyczne klienta. To nowy zwyczaj, którego funkcją pragmatyczną jest spersonalizowanie kontaktu, ocieplenie atmosfery przez wprowadzanie do kontaktu oficjalnego form adresatywnych o charakterze mniej oficjalnym. Łamie on lub zawiesza tradycyjne normy regulujące formy zwracania się do siebie, stąd i jego ocena nie jest jednoznaczna. Małgorzata Kita | |
| Grzeczność językowa | 2007-07-25 |
| Szanowna Pani, bardzo dziękuję za odpowiedź na moje pytania. Jednak w sprawie witam czuję pewien niedosyt. Z Pani opinii wynika, że tę formę pozdrowienia mogą stosować wszyscy tzn. gospodarz (będący u siebie) domu, studia radiowego lub telewizyjnego, portalu internetowego, firmy, instytucji czy wreszcie państwa wobec gościa (petenta, klienta) i vice versa. SJP pod red. M. Szymczaka odnotowuje wprawdzie witam jako uroczyste (sic!) ale zaznacza też, że mówi tak gospodarz do przybysza. Jeśli zaś przyjąć je za echo angielskiego welcome to Cambridge Online Dictionaries widzą to tak: exclamation said as a greeting to someone arriving at a place. Podobnie piszą AS Hornby w swym OALED czy Webster. Może zatem należy być bardziej krytycznym? | |
| Szanowny Panie! Moja wcześniejsza odpowiedź nie była bynajmniej radosnym wyrazem akceptacji dla nowej funkcji witam, a jedynie stwierdzeniem faktu, że konteksty używania tego powitania się zmieniają. Jestem tylko obserwatorką języka i niewielki mam wpływa na jego stan, dlatego też nie silę się na ocenianie faktów językowych, moja krytyka bowiem nie na wiele się zda – wszystko już się dokonało i stale dokonuje na naszych oczach. Słowniki odzwierciedlają jedynie pewien etap rozwoju języka, a język tymczasem rozwija się, zmienia, a zmiany te idą niekoniecznie w dobrym (lub oczekiwanym, postulowanym) kierunku. Zmiany w ortografii, odmianie czy zmiany znaczeń wyrazów potrzebują niekiedy wielu lat, a nawet wieków, aby się upowszechnić. W przypadku witam wielowiekowa ewolucja nie jest potrzebna, ponieważ istniejące obecnie nowoczesne i coraz bardziej powszechne formy komunikacji między ludźmi, które notabene są jednocześnie owej zmiany przyczyną, są także spodobem (medium), dzięki któremu nowe użycie witam błyskawicznie się szerzy. Na problem starej formuły powitania używanej w nowym kontekście warto może także spojrzeć z perspektywy przemian, jakie zaszły w polszczyźnie w wieku XX. Niegdysiejsze bardziej skonwencjalizowane formy zachowań (także słownych) związane z towarzyską etykietą niejednokrotnie poszły w niepamięć po wybuchu II wojny światowej, a zmiany w konwencjach grzecznościowych i w systemie adresatywnym utrwaliła sytuacja Polski po roku 1945. W dawniejszej polszczyźnie zwracano się w określony do kobiet, ludzi starszych przełożonych, czyli używano form językowych różnicujących płeć, wiek, status społeczny, a także respektowano krąg tematów objętych językowym tabu – dziś mamy nowe konwencje i bardzo wąskie obszary tabu. Piszące do naszej poradni młode osoby niejednokrotnie rozpoczynają pytanie od powitań typu cześć czy hejka i już choćby z tego powodu witam wydaje się dość neutralne stylistycznie. Na te tematy można byłoby dyskutować jeszcze długo. Dość powiedzieć, że nie ma takiej instytucji, która zmieniłaby bieg wydarzeń w związku ze zmianami, jakie zaszły w witam. Dlatego mówię sobie róbmy swoje i witam po prostu nie używam. Katarzyna Wyrwas | |
| Grzeczność językowa | 2007-07-25 |
| Kto może zasadnie użyć zwrotu witam? Myślę, że tylko gospodarz-dysponent wobec gościa-petenta. Czy słusznie odczuwam próbę skrócenia dystansu przez używających tego zwrotu? Skoro tak, to jak nań odpowiedzieć by ten dystans utrzymać? | |
| W polszczyźnie nie mamy obecnie neutralnego powitania, którego można byłoby używać w stosunku do każdego i o każdej porze dnia, dlatego zapewne w tej funkcji coraz częściej pojawia się bezosobowe witam. Dzień dobry jest czasem zbyt zdystansowane, cześć zbyt nieoficjalne, witam natomiast – zwłaszcza w korespondencji internetowej, która jakże często jest anonimowa – ma tę zaletę, że obejmuje osoby obojga płci i osoby w różnym wieku. Co do odpowiedzi na witam, to dla utrzymania dystansu z rozmówcą w kontakcie twarzą w twarz można odpowiedzieć dzień dobry, w korespondencji zaś można posłużyć się zwrotem Szanowny Panie. Witam może oczywiście razić i razi, ale niewykluczone, że przyjdzie nam się do niego przyzwyczaić. Obserwuję, że wiele osób przyjmuje bezkrytycznie taki sposób powitania i na witam odpowiada witam. Katarzyna Wyrwas | |
| Grzeczność językowa | 2006-03-04 |
| Jestem studentem AGH i mam problem. Nie wiem jak zinterpretować pewną sytuację. Podczas rozmowy z koleżanką zadałem (według Niej) „głupie pytanie”. Odpowiedziała mi następująco: AGH nie upoważnia Cię do zadawania głupich pytań. Jak mam rozumieć taką wypowiedź? Czy Jej słowa da się jednoznacznie zinterpretować? | |
| Sądzę, że intencją Pańskiej koleżanki było obrażenie tyleż Pana, co społeczności, do której Pan należy, czyli studentów wymienionej uczelni. Jej wypowiedź to chyba skrót zdania: To, że jesteś studentem AGH, nie upoważnia Cię do zadawania głupich pytań. Koleżanka popełniła dwa uchybienia. Nie wypada komentować negatywnie pytań rozmówcy, oceniając je jako głupie. W ostatnich kilku latach pojawił się w rozmowach Polaków nowy zwyczaj (kolejne zapożyczenie) polegający na tym, że na pytanie zadane przez rozmówcę odpowiada się — być może po to, by zyskać na czasie, by przygotować sobie właściwą odpowiedź — używając formuły: To (bardzo) dobre pytanie. Drugie uchybienie polega na zastosowaniu generalizacji uwłaczającej pewnej grupie społecznej. Koleżanka przywołała tu miejscowy stereotyp student wymienionej uczelni jest głupi, co oczywiście ma oznaczać, że każdy, kto w niej studiuje, jest właśnie taki. Takie uogólnienie jest obraźliwe, niepoprawne politycznie, podobnie jak przekonanie, że np. blondynki są głupie. Warto w tym przypadku przypomnieć obowiązki partnerów aktu komunikacji wskazane przez Jadwigę Puzyninę i Annę Pajdzińską (J. Puzynina, A. Pajdzińska, 1996: Etyka słowa. W: O zagrożeniach i bogactwie współczesnej polszczyzny. Forum Kultury Słowa. Red. J. Miodek. Wrocław 1996). Zasady „na nie”: 1) jako nadawca nie krzywdzić drugiego człowieka ani też grup społecznych słowem wrogim, poniżającym, raniącym; nie okłamywać innych, nie manipulować nimi za pomocą półprawd, pochlebstwa, demagogii, szantażu; 2) jako odbiorca nie zrywać dialogu, nie zamykać się na słowo innych, nie przyjmować go ze z góry powziętymi uprzedzeniami; jednocześnie jednak nie być naiwnym w odbiorze komunikatów, zdawać sobie sprawę z możliwości okłamywania i manipulacji. Zasady „na tak”: 1) jako nadawca: mówić tak, by partnerzy czuli się bezpiecznie i mieli świadomość akceptacji; mówić to, co się uważa za prawdę, chyba że przemilczenie lub nawet kłamstwo są uzasadnione dobrem innych; mówić tak, by nie utrudniać partnerowi rozumienia i nie denerwować go brakiem poprawności lub snobizmem językowym; 2) jako odbiorca: wysłuchiwać innych z dobrą wolą, choć bez naiwności, starając się rozumieć ich racje. Osoba, która wygłosiła zdanie AGH nie upoważnia Cię do zadawania głupich pytań, popełniła wykroczenie przeciw zasadzie: nie krzywdzić drugiego człowieka ani też grup społecznych słowem wrogim, poniżającym, raniącym. Poza błędem natury etycznej mamy tu także do czynienia z błędem językowym: nadmierna skrótowość tej wypowiedzi sprawia, że nie jest ona jasna, czyli stanowi naruszenie kolejnej zasady: mówić tak, by nie utrudniać partnerowi rozumienia. Małgorzata Kita | |
| Grzeczność językowa | 2005-12-06 |
| Czy można w ofercie handlowej użyć zwrotów uprzejmie proszę oraz pozwalamy sobie na...? | |
| Wszytsko zależy od tego, jaka to jest oferta i do kogo skierowana. Wydaje się jednak, że zwrot uprzejmie proszę jest zwrotem nacechowanym dodatnio i nie powinien nikogo razić. Trochę inaczej oceniam zwrot pozwalamy sobie na…, ale i on nie jest błędny. Aby ocenić fortunność użycia interesujących Panią/Pana zwrotów, potrzebny jest kontekst, a zatem owa oferta handlowa. Katarzyna Sujkowska-Sobisz | |
| Grzeczność językowa | 2005-11-15 |
| Od dziennikarza gazety lokalnej usłyszałam, że w artykułach informacyjnych obowiązuje zasada opuszczania słowa pan, pani, np. przy wymienianiu zaproszonych gości. Proszę o dokładną informację, gdyż jako polonistka uważam pomijanie tej formy za niegrzeczne. Redaktor skreślił te słowa w artykule. Spór trwa. Mogę zgodzić się z pominięciem, gdy podana jest funkcja np. przybył kierownik Biura......Adam X. Ale, czy jest to reguła obowiązująca wszystkich redaktorów? Dziękuję. | |
| Redaktor ma rację, wykreślając słowa pan / pani w artykule informacyjnym. Nie ma takiego zwyczaju, by w tekstach dziennikarskich stosować ten zwyczaj, który oczywiście obowiązuje w innych sytuacjach komunikacyjnych, w innych gatunkach mowy. Dotyczy to np. form powitań, pożegnań i innych aktów grzecznościowych wygłaszanych w sytuacjach oficjalnych, a o takich, jak rozumiem, mowa w pytaniu. Tym niemniej w relacjach z nich, kiedy dokonuje się przełożenie wypowiedzi na mowę zależną, te formy grzecznościowe są pomijane. Z podobnym zjawiskiem mamy do czynienia np. w praktyce dydaktycznej, kiedy referowane są czyjeś poglądy, kiedy mowa jest o jakimś pisarzu. Wówczas studenci mają tendencję do stosowania takiej „hipergrzeczności”, opowiadając o „wybitnym poecie romantycznym, panu Adamie Mickiewiczu”. Także dzieci, nieustannie napominane przez rodziców, że mają być grzeczne, opowiadają o „panu woźnym”, „pani sprzątaczce” itp. Taka grzeczność jest nadmierna, może nawet manieryczna. A więc, pamiętając o Mickiewiczowskim zaleceniu: Grzeczność wszystkim się należy, lecz każdemu inna, dodać do niego trzeba — lecz dostosowana do okoliczności, do formy wypowiedzi (językoznawca powiedziałby: do gatunku mowy)... i kilku jeszcze parametrów. W relacjach dziennikarskich, w takiej jak opisana, nie ma potrzeby używania form pan / pani. Małgorzata Kita | |
| Grzeczność językowa | 2005-11-15 |
| Szanowni Państwo! Mam wątpliwości dotyczące używania zwrotu Po co...? Po zapoznaniu się z definicją oraz z przykładami użycia stwierdziłem, że niesie ono ze sobą negatywny podtekst (negatywne ustosunkowanie się do osoby pytanej). Jednocześnie używając tego zwrotu osoba pytająca oczekuje odpowiedzi dotyczącej celu (zamiaru). Poniżej chciałbym przedstawić sytuację, w której używam zwrotu Po co...?: dzwoni do mnie kolega (koleżanka, dziewczyna) i proponuje spotkanie. Ja, mając zaplanowane jakieś zadania (nie są to zadania pilne, a więc jeśli trzeba, to je przełożę), zadaję pytanie: Po co? lub też Po co chcesz się spotkać? Używając tego zwrotu, chciałem zasugerować osobie pytającej, że nie jest to najlepszy pomysł (bo mam inne plany), ale jeśli właściwie uzasadni swój cel spotkania, to mogę się na nie zgodzić. W związku z moimi wątpliwościami mam pytania: 1. Czy w tej sytuacji użycie tego zwrotu jest niegrzeczne? Jeśli tak to jakim innym zwrotem mogę go zastąpić? 2. W jakich innych sytuacjach można / nie powinno się używać tego zwrotu? 3. Czy w relacjach zawodowych używanie tego zwrotu jest dopuszczalne? Bardzo proszę o wyczerpującą odpowiedź. Jest to dla nie tym bardziej ważne gdyż użycie w przeszłości tego zwrotu wywołało nieporozumienie z bliską mi osobą. Z góry dziękuję i pozdrawiam. | |
| W samym pytaniu: Po co? Lub w jego wersji pełnej, nieeliptycznej, nie ma nic niewłaściwego. Językoznawcy zajmujący się badaniem rozmowy proponują różne podziały tego gatunku mowy. Jeden z nich opiera się na kryterium celu, w jakim toczone są rozmowy. I wówczas można mówić o rozmowach o celu wewnętrznym, czyli prowadzonych dla samej przyjemności rozmawiania, bycia z drugim człowiekiem i kontaktowania się z nim — oraz o rozmowach mających cel zewnętrzny, czyli np. konsultacjach z lekarzem, rozmowach-zwierzeniach zaspokajających jakieś potrzeby psychiczne rozmówcy itp. Osoba zadająca pytanie: Po co mamy się spotkać? Jaki jest cel naszej rozmowy? chce, być może, poznać intencje inicjatora rozmowy. Jednoznaczne rozstrzygnięcie Pańskiego pytanie nie jest możliwe — z różnych powodów. Nie chciałabym też udzielać Panu rady (jedna z zasad skutecznej komunikacji Z. Nęckiego brzmi: nie radź!), jak ma Pan się zachować w rozmowie z konkretną osobą — tu uogólnienia nie zawsze się sprawdzają. W konkretnej interakcji trzeba brać pod uwagę wiele szczegółowych czynników, które „podpowiedzą”, co mówić i jak mówić. A więc działać będzie kontekst, który obejmuje bardzo wiele składników, od miejsca i czasu, typu rozmowy, rodzaju sytuacji (oficjalna lub nieoficjalna) po rodzaj relacji między rozmówcami, tematykę i wiele jeszcze innych. Ważny dla rozstrzygnięcia, które musi Pan sam dokonać, jest to, co można określić jako sposób mówienia, czyli inaczej mówiąc między innymi ton, z jakim pytanie zostanie wypowiedziane. Czy będzie on pełen zainteresowania propozycją spotkania, czy zawarta w nim będzie agresja, wyrzut, ironia lub sarkazm. Specjaliści od komunikacji uważają, że bardzo dużą dawkę znaczenia przekazuje się nie słowami, lecz przy użyciu innych kodów komunikacyjnych, np. właśnie tonu, ale też wyrazu twarzy, spojrzenia, postawy ciała. Dodajmy do tego to, że w rozmowie biorą udział dwie osoby: jedna, mówiąc coś, ma pewne intencje, które próbuje wyrazić — bezpośrednio lub pośrednio, oraz drugą, która usiłuje je zrekonstruować, odkodować. To, co dla Pana ma być uprzejmym pytaniem o cel spotkania, rozmówca może zinterpretować jako nieżyczliwą odmowę spotkania. Nie zdecyduję się wobec dużej złożoności wydać jednoznacznej diagnozy: użycie tego pytania w rozmowie nie jest wykluczone. Proszę jednak pamiętać o tym, że może ono wyrażać różne emocje. Może w takiej sytuacji użyć pytania: dlaczego chcesz się spotkać? Inna wersja: W jakim celu chcesz się spotkać? ma charakter oficjalny. Małgorzata Kita | |
| Grzeczność językowa | 2005-10-27 |
| Czy pisanie przed nazwiskiem skrótu Sz. P. (Szanowny Pan) jest poprawne? Dziękuję bardzo i czekam na odpowiedź. Monika | |
| Pani Moniko, oczywiście skrót Sz. P. stosowany przed nazwiskiem jest poprawny, ale w formie adresatywnej stosowanej w listach. Oficjalne formy adresatywne stosowane w listach tym się różnią od ustnych, że przed zwrotem pani + tytuł, panie + tytuł umieszczamy zazwyczaj przymiotnik szanowna, szanowny, np. (wielce) szanowna pani redaktor, (wielce) szanowny panie mecenasie (doktorze, prezesie, pułkowniku), natomiast do duchownych piszemy czcigodna / wielebna siostro, czcigodny / wielebny ojcze, księże (księże dziekanie, biskupie itp.). Polecam hasło Formy grzecznościowe Wielkim słowniku poprawnej polszczyzny pod red. A. Markowskiego (Warszawa 2004, s. 1569-1572). Polszczyzna dysponuje jeszcze skrótem W. P. (Wielmożny Pan), który stosowany jest jednak rzadziej. Neutralnym ekwiwalentem obu powyższych etykietek jest skrót P. (Pan / Pani). Adresując list, można zatem napisać zarówno Sz. P. Jan Kowalski, W. P. Jan Kowalski, jak i P. Jan Kowalski. Katarzyna Sujkowska-Sobisz | |
| Grzeczność językowa | 2005-01-13 |
| Proszę o wyjaśnienie, czy w liście wystarczy: samo witam czy witam ciebie, piszę do ciebie, proszę ciebie itp.? | |
| Często wystarczy samo witam i piszę (np. piszę, bo mam problem...), ale jeśli chcemy użyć zaimka osobowego, to w przypadku czasowników witać i prosić należałoby zastosować jego krótką formę i ze względów grzecznościowych napisać ją wielką literą – witam Cię, proszę Cię. Katarzyna Wyrwas | |
| Grzeczność językowa | 2004-11-24 |
| Bardzo proszę o odpowiedź na pytanie: czy zwrot np. macie Państwo możliwość jest błędny? Czy poprawny jest tylko mają Państwo? Bardzo dziękuję za odpowiedź. Z poważaniem. Urszula D. | |
| Zagadnienie zawarte w Pani pytaniu omawiać można nie tyle jako błąd językowy, ale jako uchybienie wobec norm grzecznościowych w komunikacji językowej. Podane przez Panią zwroty macie Państwo możliwość i mają Państwo możliwość różnią się stopniem honoryfikatywności. Honoryfikatywność jest rozumiana jako szczególny rodzaj znaczenia zawartego w treści wypowiedzi, jakim jest informacja towarzysko-społeczna między rozmówcami. Konstrukcje zawierające formę 3. osoby liczby mnogiej po wyrazach: państwo / panie / panowie (są, wiedzą, widzą, mają możliwość); należą do rejestru oficjalnego polszczyzny i powinny występować w bardziej formalnych sytuacjach językowych. Formy 2. osoby liczby mnogiej dopuszczalne są w kontaktach mniej oficjalnych, poufałych. Są znamieniem pewnej zażyłości między rozmówcami i w kontaktach oficjalnych są odczuwane jako niegrzeczne lub mniej grzeczne. To rozróżnienie jest dużo bardziej wyraziste w liczbie pojedynczej. Formy złożone z pan i czasownika w 2. osobie, np. słyszałeś pan?, siadaj pan tutaj charakterystyczne dla polszczyzny potocznej, w kontaktach oficjalnych są wykroczeniem przeciw etykiecie językowej. Zaobserwowane przez Panią zjawisko – dość powszechne obecnie w mediach – jest przejawem ekspansji potoczności w relacjach oficjalnych. Romualda Piętkowa | |
| Grzeczność językowa | 2004-10-22 |
| Czy w pisemnej formie przemówienia zwroty do adresata należy pisać wielką literą? Jeśli tak, to czy napisanie ich małą literą jest błędem ortograficznym? | |
| Jeśli chodzi o wyrażenia typu Szanowny Jubilacie, Drogi Solenizancie, to tak właśnie należy je pisać. Pisownia wielka literą uzasadniona jest względami grzecznościowymi. Bohater przemówienia, do którego się przecież bezpośrednio zwracamy, zasługuje na takie grzeczne potraktowanie. Aldona Skudrzyk | |
| Grzeczność językowa | 2004-02-19 |
| Jak adresować: J. M. Rektor Uniwersytetu ... Prof. dr ... czy J. M. Prof. dr .... Rektor ...? | |
| Raczej ta pierwsza wersja jest właściwa, ponieważ Jego Magnificencja jest tytułem rektora wyższej uczelni. Poza tym skrót JM należałoby zapisać bez kropek. Katarzyna Wyrwas | |
| Grzeczność językowa | 2007-06-29 |
| Szanowni Państwo! Mam taki mały dylemat... Czy w nagłówku listu do osoby utytułowanej powinnam napisać: Pana Prof. dra hab. Jana Kaczmarka czy – Prof. dra hab. Pana Jana Kaczmarka? Chodzi mi o odpowiednie umieszczenie słowa pana. A druga sprawa - to kwestia dużych liter... Które wyrazy powinny być napisane dużą literą? | |
| Szanowna Pani, zgodnie z zasadami pisowni wielkich liter, etykiety językowej i zwyczajami przyjętymi w środowisku proponuję zapis: Pana prof. dra hab. Jana Kaczmarka z wielką literą tylko w wyrazie Pan, ponieważ poprzedza tytuł naukowy, który poza tym jest zapisany skrótem. Jeżeli byłyby to odrębne linie w nagłówku, to Pan i Prof. wielkimi literami zgodnie ze zwyczajem rozpoczynania linii wielką literą. Romualda Piętkowa | |
| Grzeczność językowa | 2007-06-29 |
| Tłumacząc tekst pozwu złożonego w tutejszym sadzie natknęłam się na nazwisko adwokata z dwoma tytułami naukowymi. Proszę o podanie prawidłowego skrótu tytułu naukowego, w przypadku gdy osoba ma podwójny tytuł magistra lub doktora. Myślę, że najrozsądniej będzie pozostawić dwa tytuły przy nazwisku. | |
| Odpowiedź nie jest łatwa. Istnieje zapis: mgr mgr lub prof. prof. , ale on dotyczy liczby mnogiej osób posiadających tytuł, czyli np. prof. prof. Krystyna i Walery Pisarkowie. Pani pytanie natomiast dotyczy osoby, która ma dwa tytuły. Nie spotkałam się z takim problemem językowym, choć praktyka pewnie wymusi jakiś zapis, zwłaszcza wobec absolwentów studiów 3 + 2, choć nie tylko. Myślę, że rozwiązaniem byłby zapis informujący o dziedzinach nauki, których dotyczą tytuły, czyli np. mgr filologii polskiej i mgr informatyki, doktor nauk humanistycznych i doktor nauk... Tak brzmi oficjalna informacja o uzyskanym wykształceniu na podawana dyplomie (licencjackim, magisterskim doktorskim itd.), a więc można ją stosować. Taki zapis podaje informację o podwójnym wykształceniu, zakończonym uzyskaniem tytułu z jednej i drugiej dyscypliny naukowej. Jego wadą jest długość, zaletą - informacyjność. Myślę, że w tłumaczeniu trzeba uwzględnić informację o tym, że osoba, o której mowa, ma wielostronne i gruntowne wykształcenie. Nie ma przecież przeciwwskazań językowych, ani w języku polskim, który „lubi tytuły”, choć może już trochę mniej, ani w niemieckim (czy jego wersji austriackiej). A propos polskiej tytułomanii: nie bardzo rozumiem trochę uszczypliwe określenie tego zwyczaju adresatywnego jako tytułomanii. Co w takim razie powiedzieć o amerykańskim zwyczaju wieszania w gabinetach rozmaitych dyplomów, także tych poświadczających zdobyte doświadczenie naukowe. W języku jest „demokracja”, a w zachowaniach innokodowych, ale także komunikacyjnych panuje coś, co można by nazwać wystawianiem na pokaz swoich dokonań: naukowych, sportowych, towarzyskich. Jest taka stara anegdota o dwóch krakusach, starszych, dystyngowanych panach, którzy codziennie spotykali się na Plantach, siadali na tej samej ławeczce, czuli do siebie sympatię, ale rozmowa się nie kleiła. Dlaczego? Bo panowie z konserwatywnego Krakowa nie wiedzieli, jak się do siebie zwracać: panie radco? panie mecenasie? Zwykłe proszę pana // szanowny panie nie wystarczało. Aż pewnego dnia - sukces: rozmowa popłynęła jak rzeka, jak wodospad. Bo panowie uzgodnili, że będą się do siebie zwracać: panie plantatorze. Małgorzata Kita | |
| Grzeczność językowa | 2007-06-29 |
| Czy rozpoczynając list, można dodać nazwisko po zwrocie Szanowna Pani? Chcę napisać list z podziękowaniami, bardziej oficjalny niż prywatny. Zależy mi na tym, żeby wyraźnie podkreślić osobę, do której kieruję podziękowania. Czy w takim razie poprawny będzie zwrot: Szanowna Pani Anno Kowalska, a może: Szanowna Pani Kowalska? Czy w takim zwrocie należy użyć imienia i nazwiska, czy wystarczy tylko nazwisko? Który człon należy odmienić - samo imię? A jeśli użyję tylko nazwiska, to należy je również odmienić, a może w ogóle niczego nie odmieniać? | |
| Odpowiedź jest jasna, jednoznaczna, kategoryczna. W języku polskim nie ma zwyczaju używania nazwisk jako form adresatywnych, poza wyjątkowymi tylko kontekstami. Konwencja grzecznościowa wyklucza taką wypowiedź, jaką Pani przytacza. W liście może Pani użyć jedynie zwrotu Szanowna Pani, czy przy nieco bliższych relacjach z adresatem: Droga Pani. Jeśli adresat ma jakiś tytuł lub pełni funkcję, dobrze jest to ująć w pierwszym zwrocie, czyli napisać np.: Szanowna Pani Profesor, lub Szanowna Pani Dyrektor, itd. Rozumiem, że brak w ogólnym zwrocie Szanowna Pani tego, co chciałaby Pani osiągnąć, mianowicie zindywidualizowania zwrotu adresatywnego. Ale pojawiający się od niedawna zwyczaj używania w tym miejscu nazwiska z punktu widzenia języka polskiego i polskiej grzeczności jest naganny. Pani dociekania dotyczące formy przypadkowej nazwiska nie mają żadnego uzasadnienia wobec zdecydowanie negatywnej oceny samego zwyczaju (choć oczywiście w polszczyźnie imiona i nazwiska odmieniają się). Wyrażam zadowolenie, że problem Panią zainteresował i ma Pani pewne wątpliwości, a nie naśladuje Pani form niepoprawnych. Małgorzata Kita | |
| Grzeczność językowa | 2007-06-27 |
| Starsi ode mnie współpracownicy zwykle zwracają się do mnie po imieniu, ja natomiast używam słów Pan lub Pani. Są to osoby, z którymi mam codzienny kontakt. Czuję się niezręcznie, gdy mówią do mnie po imieniu, a ja ze względów grzecznościowych muszę używać zwrotów Pan i Pani. Odbieram to negatywnie. Tym bardziej, że są to osoby, które nie pytały mnie, czy mogą mi mówić po imieniu. Czy w takiej sytuacji powinnam zwrócić im uwagę? | |
| Polski system grzecznościowy opiera się (choć może powiedzieć raczej: opierał się, bo zmiany dokonują się w ostatnich kilkunastu latach w bardzo wielkim tempie) na zasadzie dominacji w komunikowaniu osób starszych wiekiem. Tym osobom należy // należało okazywać szacunek, one też mają // miały większe uprawnienia w akcie komunikacyjnym. Podobnie jak osoby wyżej stojące w hierarchii społecznej, zawodowej. W wielu firmach czy korporacjach działających także w Polsce w ostatnich latach pojawił się zwyczaj mówienia sobie po imieniu przez wszystkich pracowników, ale działa to obustronnie i jest symetryczne. W Pani przypadku problem dotyczy nierówności w używaniu form adresatywnych. Jak się domyślam, jest Pani osobą młodą. Stąd skłonność osób od Pani starszych do mówienia Pani po imieniu, z użyciem formy ty. Pani natomiast zwraca się do rozmówców, stosując formy oficjalne. I to wywołuje u Pani poczucie dyskomfortu. Myślę, że Pani rozmówcy mogą w ogóle nie dostrzegać tego. W zasadzie w miejscu pracy nie powinny mieć miejsca takie sytuacje. Nie należy podkreślać młodego wieku rozmówcy, używając wobec niego formy 2 osoby liczby pojedynczej czasowników i imienia (czyli: Magda, zrób to) w sposób automatyczny, bez wzajemnego uzgodnienia stosowania danych form. Nie należy (nie wolno) używać form wyrażających protekcjonalny stosunek do rozmówcy. Ale… No właśnie, zwykle jest jakieś ale. I sądzę, że powinna się Pani zastanowić, jakie są powody tego, że ludzie od Pani starsi mówią do Pani po imieniu. Tu widziałabym dwie możliwości: albo to przejaw sympatii dla Pani, życzliwości, czy w ogóle uczuć pozytywnych, albo wyraz nieuzasadnionej poufałości, przejaw poczucia wyższości (uzasadnionej wiekiem, stanowiskiem). A zatem mówienie po imieniu może być albo wyrazem dominacji, albo przejawem „rodzicielskiej” sympatii. I od oceny motywów zależeć by mogły Pani reakcje. Choć „nie do końca” wiem – jakie. Nie ma tu większego pola działania z zachowaniem uprzejmości. Reakcja: proszę mi mówić: proszę pani jest radykalna i nie bardzo mieści się w normach zachowań grzecznościowych. Z drugiej strony pytanie, skierowane przez osobę młodą, do osoby starszej: czy mogę pani // panu mówić po imieniu też nie jest zgodna z kodeksem grzecznościowym. Tu bowiem inicjatywa przejścia na ty należy do osoby starszej. Sytuacja z Pani punktu widzenia nie jest prosta. Językoznawca też nie da jednoznacznej rady. Może w takim razie podzielę się z Panią moim doświadczeniem, kiedy byłam początkującym pracownikiem naukowym. Otóż pewnego dnia w czytelni zastępowałam przez chwilę bibliotekarkę. I w tym momencie podeszła do mnie starsza pani doktor (która mnie nie znała), prosząc, żebym znalazła dla niej książkę. Powiedziała: aniołku, daj mi książkę… Ta poufałość wywołała u mnie pewną irytację, którą też i wyraziłam: proszę mi nie mówić: aniołku. Pani przeszła na formę oficjalna, ale długo potem czuła do mnie urazę. Zanim Pani podejmie działania, warto zastanowić się nad motywami postępowania osób, które mówią do Pani: ty. I ocenić skutki oraz efekty. Myślę, że warto też przyjrzeć się uważnie relacjom służbowym między Panią a osobami, które stosują wobec Pani formy ty. Zwierzchnik ma do dyspozycji nieco więcej możliwości, także językowych. Choć nie powinien ich nadużywać. Zachęcam do sięgnięcia do książki Małgorzaty Marcjanik, która zajmuje się grzecznością i przemianami w tym zakresie, jakie dokonują się w ostatnich kilkunastu latach. To Grzeczność w komunikacji językowej, Warszawa 2007, wydana przez Wydawnictwo Naukowe PWN. Warto też skorzystać z książki Polszczyzna na co dzień pod redakcją Mirosława Bańki, gdzie znajdzie Pani duży artykuł Małgorzaty Marcjanik na temat współczesnej etykiety i słownik formuł adresatywnych, czyli tych, których używa się, kiedy zwracamy się do określonego rozmówcy. Małgorzata Kita | |
| Grzeczność językowa | 2007-06-26 |
| Czy pisząc list do adwokata i zaczynając go od Szanowny Panie Mecenasie, mogę ten list zakończyć zwrotem Cieszę się bardzo na wpółpracę z Panem? | |
| Pewnie współpraca z adwokatem może być źródłem radości, pewnie i tak jest. Ma to jednak nazbyt chyba osobisty wydźwięk. Radziłabym raczej: Mam nadzieję na owocną współpracę lub Z nadzieją na dobrą współpracę. Aldona Skudrzyk | |